W ramach projektu pn. „Piękna nasza Polska cała” zgłoszonego przez Stowarzyszenie Seniorów „Trzeci Wiek” i dofinansowanego przez Gminę Miejską Lubin, odbył się 10 – cio dniowy wyjazd do Augustowa. Wzięło w nim udział 45 seniorów, którzy mieli okazję zobaczyć piękne zakątki Pojezierza Suwalsko – Augustowskiego, a także zwiedzić Wilno, Świętą Lipkę, Wilczy Szaniec, Reszel, Studzieniczną. Przebieg wyjazdu w formie wiersza streściła pani Jadwiga Stelmaszek:
WYJAZD TURYSTYCZNO – KRAJOZNAWCZY AUGUSTÓW
10 – 20.06.2017 – KRONIKA ZDARZEŃ
Sobota – 10.06. godz. 6.00
Przy RCS spora grupa się zebrała,
bo do Augustowa pojechać chciała.
Ja też się na wyjazd zdecydowałam
i jak się okazało, to dużo osób już znałam.
Pani Ela M. wycieczkę zorganizowała.
Najpierw obecność sprawdziła
i do autobusu nas wpuściła,
a po drodze harmonogram nam przedstawiła.
Do Augustowa wszyscy szczęśliwie dojechali
i smaczny obiad pozjadali.
Potem było zakwaterowanie
i w pokojach rozpakowywanie.
Wieczorem każdy różnie sobie czas umilał,
chętnie drinka lub piwko popijał.
W niedzielę prawie wszyscy w kościele byli
i się pomodlili.
Bo seniorzy z Lubina są i do tańca i do różańca.
W poniedziałek trochę popadało
i plany nam pozmieniało.
Z kajaków zrezygnowaliśmy
i do centrum Augustowa pojechaliśmy.
P. Lidzia i p. Ela dobrze te okolice znały,
bo dawniej do szkoły tu chadzały.
Pani Ela jeszcze tu rodzinę ma
i dlatego wiele zakątków dobrze zna.
We wtorek o szóstej rano
do Wilna nas zabrano.
Dwie przewodniczki z nami były,
p. Ola i p. Aneta o nas się troszczyły.
Śladami naszych wieszczy podążaliśmy,
a na cmentarzu „Na Rossie” historie poznawaliśmy.
Pięknem Wilna wszyscy się zauroczyli
i wiele kościołów i innych zakątków zwiedzili.
Przewodniczka p. Aneta dużą wiedzę miała
i bardzo interesująco opowiadała.
Nie wiadomo ile z tego zapamiętamy
bo coraz gorszą pamięć już mamy.
Na Litwie jeszcze w Trokach się zatrzymaliśmy
i pałac Tyszkiewiczów podziwialiśmy.
Potem jeszcze zakupy zrobiliśmy
i do Augustowa późnym wieczorem wróciliśmy.
Wszyscy byli zmęczeni ale zadowoleni.
Spływ kajakowy w środę się odbył.
Ci co się zdecydowali wcale nie żałowali.
Czarna Hańcza niby rzeczka leniwa,
ale czasem bywa uciążliwa.
Można było podziwiać przyrodę,
a także przeżyć jakąś przygodę.
W szuwarach nie jeden kajak się znajdował,
a czasem na mieliźnie „zaparkował”.
Największa przeszkoda gdy w poprzek leży kłoda.
Tam dopiero się działo,
gdy kilka kajaków w poprzek się zaklinowało.
Jakoś wszyscy sobie radę dali i z tego się wyplątali.
W różnym stopniu byliśmy zmęczeni i przemoczeni,
ale Tadeusz nas zaskoczył,
gdy przy wysiadaniu do połowy się zamoczył.
Czwartek – Boże Ciało
Statkiem „Serwy” po pojezierzu augustowsko – suwalskim pływaliśmy
i szlak papieski poznawaliśmy.
Przez rzeki, jeziora i śluzę przepływaliśmy
i w Studzienicznej się zatrzymaliśmy.
Tam w kościele msza św.
za nas była odprawiona.
Seniorzy pobożnie we mszy udział brali
i nawet na procesję się wybrali.
Gdy wszyscy się wymodlili,
to na wypoczynek nad Jezioro Białe wyruszyli.
Tam każdy sobie miejsce wynajdował
i o sobie decydował.
Panie się porozbierały,
z kąpieli słonecznej skorzystały,
na pomoście nogi moczyły,
po wodzie chodziły.
Niektórzy panowie też się porozbierali i paniom wtórowali.
Widziałam także jednego pana,
który w jeziorze się zamoczył,
ale szybko z niego wyskoczył.
O 17.30 p. Ela całe towarzystwo zebrała
i do pensjonatu z nami odjechała.
Z obiadem na nas już czekali,
nawet kawę i sękacz nam podali.
W Augustowie w piątek targowisko czynne było
i dużo osób tam wyruszyło.
Każdy sobie ten dzień sam organizował
i do swoich możliwości dostosował.
Wieczorem prawie całe towarzystwo
pod wiatą się zebrało i przy grillu
oraz tańcach czas miło spędzało.
Oj szalały, szalały, jakby po 20 lat miały.
Nawet panom się to udzieliło i na parkiecie ciasno się zrobiło.
To ostatnia niedziela, wkrótce się rozstaniemy
i we wtorek do Lubina odjedziemy.
Trzeba wykorzystać każdą chwilę,
by wycieczkę wspominać mile.
I dlatego, po śniadaniu, wszyscy szybko się zebrali
i w kierunku Świętej Lipki odjechali.
Po drodze do lasu w Gierłoży zajechali
i tam z przewodnikiem Wilczy Szaniec zwiedzali.
O kwaterze Hitlera prawie wszyscy słyszeli,
a teraz ruiny w lesie obejrzeli.
Dalszy punkt wycieczki to Święta Lipka.
Do sanktuarium wszyscy podążyli,
we mszy św. uczestniczyli,
koncert organowy wysłuchali
i ruchome figurki podziwiali.
Potem w pamiątki się zaopatrzyli
i w dalszą drogę wyruszyli.
Na Mazurach Reszel, także z zabytków słynie.
Grzechem by było, gdyby się Reszel nie odwiedziło.
Jak postanowili, tak i zrobili.
W poniedziałek ostatnie masaże się już odbyły
i wszystkie atrakcje się już kończyły.
Trzeba było się spakować
I swoją kasę skontrolować.
Kto jakąś walutą dysponował,
to sery, ryby i kindziuki kupował.
Pani Ela też rachowała, rachowała
i na rejs statkiem „Jaćwież” się zdecydowała.
A. że z nami się nie rozstawała ,
więc ze sobą nas zabrała.
Rzeką Netta i przez Jezioro Niecko rejs rozpoczęliśmy,
i w głąb doliny Rospudy dopłynęliśmy.
Przewodnik ubiory i uzbrojenia Jaćwingów nam prezentował
i do zdjęć chętnie pozował.
Statkiem pływaliśmy i piękno przyrody podziwialiśmy.
Wszyscy zdjęcia robili i w pamiątki się zaopatrzyli.
Wieczorem przy grillu gromadnie się spotkali
i z Augustowem się żegnali.
Był z nami pan Jarek,
który na akordeonie grał doskonale.
„Augustowskie noce”, „Beata” i inne piosenki trochę zapomniane,
były wspólnie zaśpiewane.
Towarzystwo rozbawione było
i do śpiewu, i do tańca się włączyło.
Wszyscy tańczyć lubili,
więc na parkiecie w parach lub w kółeczkach tańczyli.
Dobrze w Augustowie było,
ale wszystko się skończyło.
Za atrakcje organizatorom dziękujemy,
mile wszystko wspominać będziemy.
Co widziałam to opisałam – Jadwiga Stelmaszek.